Wzloty i upadki rządu w walce z dopalaczami
„W walce z dopalaczami, jak będzie trzeba, będziemy działać na granicy prawa.” - tymi słowami szef rządu, Donald Tusk, skomentował decyzję Głównego Inspektora Sanitarnego o zamknięciu obiektów prowadzących sprzedaż dopalaczy. Działania te budzą pytania i kontrowersje w kontekście ich zgodności z prawem.
Decyzja GISu była pierwszym radykalnym krokiem w walce z dopalaczami w Polsce, jednak nie do końca udanym. Słusznie zauważono bowiem, że GIS nie może wydać decyzji odnoszącej się do ogółu, a jedynie akty administracyjne o charakterze indywidualnym, kierowane imiennie do adresata. Idąc dalej, aby nakazać sprzedawcom zamknięcie punktów sprzedaży dopalaczy, inspektor musiałby zwrócić się do każdego sklepu oddzielnie. Niedopełnienie tych wymogów spowodowało, iż sprzedawcy uzyskali prawo do roszczeń odszkodowawczych wobec państwa. Z drugiej strony jednak, według Centrum Kryzysowego Ministerstwa Zdrowia, dzięki tej akcji na oddziałach toksykologii w szpitalach całej Polski liczba osób hospitalizowanych z podejrzeniem zatrucia dopalaczami zmniejszyła się. Jako, że dane te wskazują na skuteczność prowadzonych działań, ich analiza napędziła dalszą walkę z dopalaczami.
Następnym krokiem było przyjęcie przez rząd projektu ustawy o zmianie ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii, przygotowanego przez Ministerstwo Zdrowia. Projekt ten ma na celu delegalizację wszystkich środków zastępczych (jak nazywa się dopalacze), w tym – wytwarzanie, reklamę i handel. Jeśliby zaś zaistniało uzasadnione podejrzenie, że dany produkt stwarza zagrożenie dla życia lub zdrowia ludzi, inspektor sanitarny może wstrzymać jego wytwarzanie lub handel nim albo wycofać z obrotu na czas 18 miesięcy. Za złamanie zakazu produkcji lub handlu dopalaczy na wytwórców i sprzedawców ma być nakładana kara w wysokości od 20 tys. zł do 1 mln zł. Nowe przepisy wprowadzają dodatkowo zakaz reklamy i promocji środków o działaniu takim jak środki odurzające czy substancje psychotropowe.
Na początku października nowelizacja została przyjęta przez Sejm i skierowana do Senatu. Tam jednak powstały wątpliwości – czy projekt zmienionej ustawy godzi w zasadę domniemania niewinności, sprawiedliwości społecznej a może swobody prowadzenia działalności gospodarczej? Pytania, które się nasuwają są o tyle ważne, że zasady, które może naruszać ustawa są zagwarantowane w Konstytucji – w której, jak wiadomo, zawarte są podstawowe i niezbywalne prawa każdego obywatela polskiego. Mimo przypuszczalnie zawartych w nowelizacji wad prawnych, przyjęto ją bez zmian i przekazano do kancelarii Prezydenta, gdzie ma zostać zbadana pod kątem konstytucyjności.
Choć prezydent nie podjął jeszcze decyzji w tej materii przeciwnicy dopalaczy obawiają się, że może on zawetować ustawę jako niekonstytucyjną. Nie jest to zresztą ich jedyny powód do zmartwień jako, że ostatnie wydarzenia pokazują, iż dopalaczy z rynku pozbyć się nie jest łatwo. Mimo, iż polskie portale internetowe zajmujące się sprzedażą i promocją „środków zastępczych” zamknęły swoją działalność, jedna z sieci handlujących dopalaczami znalazła inny sposób powrotu na polski rynek, przeniosła biznes zagranicę i wysyła swoje produkty do Polski za pośrednictwem poczty. Sklep internetowy, znany pod adresem www.pylki.com, został sprzedany słowackiej sieci HappyShop, założonej przez mieszkańca Wrocławia. Na Słowacji bowiem handel dopalaczami jest legalny. Choć jak na razie jest to odosobniony przypadek, kiedy pociągnie ze sobą następne? – to tylko kwestia czasu.
Walka z dopalaczami, pomimo całej gotowości do działania organów państwowych, zapowiada się na długą i ciężką batalię, w której potrzeba będzie zapewne jeszcze wielu nowych regulacji, stanowczości i cierpliwości. Ogólnopolska akcja zamykania ośrodków sprzedaży dopalaczy a także projekt zmiany ustawy, zdają się na razie być niewystarczającymi środkami do zażegnania problemu, a mogą go jedynie zminimalizować. Nie dziwią więc narastające obawy: czy handel dopalaczami nie powróci, chociażby okrężną drogą?
A Twoim zdaniem? Dołącz do dyskusji na forum!